Blog,  Moje wyprawy,  Morze Bałtyckie - Polska

Moje miejsce na ziemi…

Mam kilka miejsc, do których lubię powracać. Do których tęsknię. Które są dla mnie ważne i gdzie czuje się bardzo dobrze. Wśród nich jedno jest mi szczególnie bliskie.  To moje miejscem na ziemi… Gdynia Orłowo.

Czuję, że to moje miasto, mimo że tak naprawdę mieszkam prawie 400 km od niego. Ale sentymentalnie jestem związany z Gdynią jak z żadnym innym miejscem. Czekam zawsze z utęsknieniem, kiedy po raz kolejny tu wyjadę.  Z wielu względów. Zapewne dlatego, że to miejsce, w którym przeżyłem jedne z najpiękniejszych chwil mojego życia. Pewnie też dlatego, że wspaniale jest tutaj obserwować wschód słońca. Doświadczać życia. Podziwiać naturalne piękno przyrody. Zawsze uwielbiam ten moment, kiedy zostawiam samochód na parkingu tuż przy ulicy Orłowskiej i idąc nią wiem, że za moment pojawi się tak wyczekiwany przeze mnie widok: drewniane molo z białymi ławeczkami, rozświetlony promieniami Bałtyk i piękny klif.

W 2016 roku udało mi się kilkakrotnie wyjechać do Orłowa i moim celem było przywiezienie jednego dobrego zdjęcia, które jak łatwo się domyśleć – przedstawiałoby charakterystyczne dla tej dzielnicy – molo. Tym bardziej, że osobiście darzę je największym sentymentem. Lubię być na nim szczególnie podczas wschodu słońca, kiedy jest zazwyczaj puste. Patrzyć jak budzi się do życia nowy dzień. Obserwować niebo i podziwiać piękną przyrodę, którą z każdą kolejną minutą „odsłania” słońce.

Poniższe zdjęcie wykonałem pod koniec marca o godzinie 5:16. Wyruszyłem wówczas z mojego miejsca zamieszkania po 21:00 i ok. 02:30 w nocy byłem już w Gdyni. Zamierzałem bowiem dotrzeć przed wschodem słońca. Ponad godzinę przespałem jeszcze w samochodzie, aby zregenerować się po podróży, a następnie wyruszyłem ze statywem na molo zastanawiając się jakie zastanę warunki, jakie będzie niebo, jakie trafię światło. Niebo było zachmurzone, ale świetnie komponowało się z morzem. A na przemokniętych deskach na molo, bardzo ładnie odbijało się światło palących się jeszcze latarni.

Kiedy latarnie zgasły, wydawało mi się, że nie zrobię zdjęcia, które mi się spodoba i że zapewne będę musiał poczekać, aż słońce ładnie rozświetli wodę, klif i molo. Wtedy jednak zauważyłem, że całkowicie zachmurzone niebo w jakiś sposób kolorystycznie współgra z kolorami drewnianego molo, a przy okazji sam Bałtyk również ciekawie się prezentował – był w jakiś sposób prześwietlony przez przebijające się światło. Muszę przyznać, że byłem zachwycony takim widokiem. Tym, że mogłem spokojnie skupić się na kadrze, że była zupełna cisza. Pustka. To było godzinę później w tym samym dniu. Jakże zupełnie inne zdjęcie, inne warunki. Dlatego też wybierając się w dane miejsce lubię spędzać w nim dużo czasu, aby często obserwować jak krajobraz zmienia się w przeciągu kilkunastu, kilkudziesięciu minut. Nie spieszyć się. A przyznam, że czasami te zmiany są bardzo fascynujące. Tak było w tym przypadku i kiedy zobaczyłem poniższe zdjęcie w aparacie byłem zadowolony, bo miałem świadomość, że warto było jechać całą noc 🙂

Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała, kiedy pojechałem fotografować molo pod koniec października. Wówczas niebo było zupełnie inne, bardziej kolorowe, ale na molo nie byłem już sam tylko w towarzystwie skrzydlatych obserwatorów, co osobiście też zrobiło na mnie wrażenie. Starałem się delikatnie iść po deskach, aby nie spłoszyć ptaków. Miałem świadomość, że jakaś nieuwaga czy zbyt bliskie podejście może sprawić, że ptaki się spłoszą. Na szczęście udało mi się wykonać poniższą fotografię i w takim oto doborowym towarzystwie spoglądałem na wschód słońca.

Kilkanaście minut później postanowiłem ująć molo z innej perspektywy. I tak powstały kolejne zdjęcia.

W końcu pojawiły się na niebie różowe chmury i wtedy postanowiłem zatrzymać w kadrze kuter, który także kojarzy mi się z Gdynią Orłowo. Rybacy szykowali się do wypłynięcia w morze innym kutrem, więc mogłem skupić się na fotografowaniu tego, który pozostał. Na plaży ciekawym motywem wydawały mi się listki i muszelki porozrzucane na piasku, na tle śladów mew więc też chciałem taki „obraz” uwiecznić.

Orłowo to też przede wszystkim klif. A do tych zawsze mam słabość, gdyż od zawsze lubiłem spoglądać na Bałtyk z klifu. Dlatego lubię między innymi Międzyzdroje, Jastrzębią Górę oraz właśnie Gdynię Orłowo. Choć szczerze przyznaję, że klif orłowski „odkryłem” dosyć niedawno, bo ponad dwa lata temu – to znaczy w takim sensie, że spacerowałem po nim i spoglądałem z góry na molo i Gdynię Główną. Choć akurat poniższe zdjęcia będą przedstawiały klif widziany z molo i z plaży. Co ciekawe, obydwie fotografie powstały w tym samym dniu w odstępie półtorej godziny – w ostatni dzień października. Pierwsza z nich o 7:00 rano, kolejna o 8:34, a ostatnia z ławeczką o 9:25Zobaczcie jak zmieniły się warunki. I właśnie to między innymi tak bardzo podoba mi się w fotografii. Pewna nieprzewidywalność i to obserwowanie światła… Czekanie na ten istotny moment.

Bez wątpienia kolejnym symbolem Gdyni Orłowo jest plaża, na której szczególnie w pobliżu klifu znajdują się sporo dużych kamieni. Są one częstym motywem fotograficznym, szczególnie przed czy też w czasie wschodu słońca. W zeszłym roku po raz pierwszy i ja  „zmierzyłem się” z tym tematem i zrobiłem kilka zdjęć podczas marcowego pobytu w Trójmieście.

Nigdy wcześniej nie fotografowałem kutrów nocą. Udało mi się to uczynić w październiku i jest to w zasadzie również jedno z kilku zdjęć, które wówczas wykonałem. Jak widać, niebo było wtedy gwiaździste.

Nieodłącznym elementem charakterystycznym dla Orłowa, jak zresztą dla większości nadbałtyckich miejscowości są mewy. I białe ławki, nie tylko na molo, ale również przy plaży, a nawet na…

To tylko niektóre ze zdjęć jakie wykonałem w moim ulubionym miejscu w Polsce. Choć dla mnie ważne, bo wszystkie z nich powstały w 2016 roku. Wcześniej oczywiście fotografowałem w Orłowie, ale tak naprawdę dopiero podczas marcowej podróży postanowiłem skupić się bardziej na tym miejscu. Przedstawić elementy tego krajobrazu, które mi najbardziej kojarzą się z Gdynią Orłowo i ukazać to wszystko, za co uwielbiam to miejsce. Moje miejsce na ziemi…

Fotografie:  Mariusz Kalinowski

Loading

Komentuj

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *