Historia zdjęcia – Wilfredo w Lizbonie
Zgodnie z zapowiedzią, z przyjemnością rozpoczynam nowy cykl na moim blogu pod nazwą: „Historia zdjęcia”. Spośród trzech zdjęć, które będę umieszczał na moim fanpage (zobacz tutaj), to Wy zadecydujecie, o którym zdjęciu opowiem: kiedy zostało zrobione, w jakich okolicznościach, jaka historia wiąże się z daną fotografią. Zdjęcie, które otrzyma najwięcej polubień do określonego wcześniej przeze mnie terminu, będzie zwycięskie. 27 czerwca umieściłem 3 powyższe fotografie. Do niedzieli można było oddać głosy. Zadecydowaliście, że omówię historię zdjęcia, które prezentuję poniżej:
Wykonałem je w Lizbonie: 21 lipca 2013 roku. W tym dniu wybierałem się do pięknej dzielnicy Belem. Ale postanowiłem, że zanim tam dojadę, pójdę na chwilę do dzielnicy Baixa, aby dokładnie zobaczyć jak dotrzeć do kościoła Karmelitów. Gdy zlokalizowałem wzrokowo kościół położony na wzgórzu, postanowiłem, że na chwilę tam wstąpię. Kiedy zmierzałem do tego miejsca zauważyłem z daleka pospinane spinaczami wiszące na sznurku plakaty (zdjęcia w formacie A4). Za nimi był leżak, przy nim dwa psy. Po lewej stronie spostrzegłem starszego, brodatego pana, który obserwował zaciekawionych ekspozycją przechodniów.
Oczywiście uznałem, że nie mogę przegapić takiej okazji i muszę zrobić kilka zdjęć temu człowiekowi. Podszedłem do niego, porozmawialiśmy chwilę (mówił po angielsku) i jeszcze raz przyjrzałem się wydrukom zdjęć. Wilfredo (bo tak miał na imię ten starszy pan) podszedł do mnie i uświadomił mi, że na jednym z tych kilkudziesięciu zdjęć jest on. Faktycznie, dopiero po jego informacji spostrzegłem to (miał bowiem okulary, a na zdjęciu, które wywiesił – nie). Oczywiście powiedziałem, że kupię tę fotografię i poprosiłem, aby odłożył dla mnie. Potwierdziłem, że odbiorę je jak będę wracał. Następnie udałem się dalej, by zobaczyć wspomniany kościół. Dzięki temu poznałem kolejne ciekawe uliczki. Gdy dotarłem na miejsce, kilka kroków dalej znajdował się taras widokowy, z którego roztaczał się cudowny widok na miasto. Fotografowałem je ponad godzinę. Kolejne półtorej spędziłem na wyższym piętrze tarasu. I tak uznałem, że do Belem pojadę innego dnia. Wróciłem do Wilfredo, zakupiłem zdjęcie, na którym przy okazji podpisał się i udałem się do hostelu.
Jeden Komentarz
Pingback: