O albumie „Jasna” w który warto się zasłuchać…
Lubię takie przypadki. Za sprawą akcji „Kawa w lizbońskim Café do Eléctrico z filmu Imagine” poszukiwałem muzyków mieszkających w Polsce, którzy śpiewają po portugalsku. Tak odnalazłem duet: Olę Jas & João de Sousa. Włączyłem utwór, który pojawił mi się wówczas w propozycjach na YouTube „Samba po utracie”. Po wysłuchaniu wiedziałem, że stało się to, co bardzo lubię – mianowicie, że odnalazłem coś, co zostanie już ze mną, coś do czego będę chciał powracać. Nowe odkrycia zawsze wywołują u mnie przypływ wielu pozytywnych emocji. Mógłbym napisać, że znów za sprawą Lizbony odnalazłem muzykę, której dźwięki i słowa płyną w moich myślach niczym rzeka Tag wywołując nieustanną fascynację. Wcześniej bowiem za sprawą stolicy Portugalii odkryłem moją ulubioną pieśniarkę fado – Marizę oraz Tito Paris’a – fantastycznego muzyka z niesamowitą barwą głosu.
Ucieszyłem się, gdy znalazłem informację, że właśnie w tym roku ukazał się debiutancki album Oli Jas „Jasna”. Wiadomym było więc, że będę chciał go zdobyć. Mając świadomość, że wkrótce będę mógł posłuchać wszystkich nagrań – wysłuchałem wcześniej jedynie trzech utworów: Nadzieja, Bez miłości oraz wspomnianej piosenki Samba po utracie. Całą resztę chciałem „zasmakować” tak jak lubię – w odpowiednim momencie, będąc zupełnie wyciszonym od spraw przyziemnych.
I ten wyczekiwany moment nadszedł. Usiadłem otwierając mój zeszyt, aby zapisać notatki związane z każdym przesłuchanym utworem, bo tak najczęściej robię, by zanotować sobie najważniejsze kwestie dotyczące albumu, oraz w skali od 1 do 10 zapisuję punktację przy każdym utworze, wybierając spośród nich ten, który wyróżnił się na tle wszystkich najbardziej. Jak było w przypadku płyty „Jasna”?
Myślę, że najlepszą rekomendacją albumu, będzie fakt, że dopiero po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty wybrałem ulubioną kompozycję. Było to spowodowane tym, że album zawiera wiele niezwykłych kompozycji, z których trudno wskazać tę najdoskonalszą. Mimo wszystko ta jedna z nich skradła moje serce. Która?
Odpowiadam: Wiosenny śnieg. Wprowadzające smyczki, gitara i cudownie podkreślony wokal powodują, że od pierwszych dźwięków ten utwór wywołuje jakieś nieopisane emocje! A gdy po pierwszej zwrotce pojawia się trąbka (gra Dominik Gawroński) klimat tej kompozycji jest po prostu idealny! W głowie tworzy się wyśpiewany obraz. Wspominałem Oli, że kiedy utwór kończy się, ja nie mogę doczekać się kiedy ponownie po przesłuchaniu wszystkich kolejnych, będę znów go słyszał. To taka hipnotyzująca kompozycja.
Ty tylko milczysz i
I w tej ciszy oddalasz się ja wiem
Nie mogę zatrzymać Cię
Cudowna jest Melancholia. Bardzo lubię w niej dźwięki gitary, a całość zapada w pamięć i powoduje, że również chce się śpiewać!
Albo wziąć gitarę i zacząć grać.
I tylko chłonę Twój zapach i mogę
Tak stać nie robić nic chcę patrzeć i być
Zawsze jednak przychodzi ta chwila
A z nią smutek i melancholia
Przecież dobrze wiem, nie mogę Cię mieć
Pierwszą wspólną kompozycję z Joao de Sousa otwiera piosenka Wspomnienia. Ileż się w niej dzieje! Bardzo przyjemna w odbiorze, rozpoczyna się bardziej energicznie, po portugalsku. To granie stwarza takie pozytywne wibracje. Śpiew Oli poprzedzają ponownie przepiękne smyczki! We wspólnie śpiewanym fragmencie
Tylko wspomnienia zostaną mi,
Kolor Twych oczu w szczęśliwe dni
Tylko wspomnienia zostaną mi
Choć nie chce wiem, że tak musi być
słychać „wprowadzającą” trąbkę. Wprowadzającą w zupełnie inny wymiar ten utwór, który staje się przez chwilę bardzo spokojny. Tak, gdyby miał dać przestrzeń słuchaczowi do przywołania własnych wspomnień, szczęśliwych chwil i delektowania się nimi. Bo czasami pozostają tylko wspomnienia…
Albo nadzieja. Ale ta jest „wyrachowaną oszustką” i tą, która „zabawić się chce”. Mimo wszystko uwodzi na tyle, że często poddajemy się jej i choć wiemy, że gra z nią kończy się źle, to ulegamy. Chcemy mieć ją choć na chwilę. Otwierający płytę „Jasna” utwór Nadzieja różni się w jednym szczególe od oficjalnego wideoklipu. Jakim? Pozostawiam do odkrycia!
A skoro już przy odkryciach jestem, to bez wątpienia niezwykłym smaczkiem albumu jest O jezioro, w którym Ola pokazuje również swoją ludową naturę! Jak sama wspomina w jednym z wywiadów cyt. „… jest to część mojej tożsamości, bo te wszystkie wianki i maryjanki, Jasie i Kasieńki, metrum trójdzielne i synkopy, ja to po prostu mam we krwi i to zawsze we mnie jest…A wianki nad rzeką plotę każdego lata, więc śpiewając o tym, śpiewam siebie.
A jak najpiękniej wyśpiewać tęsknotę, pustkę, ból? Właśnie w ten sposób jak w Sambie po utracie. To kompozycja doskonała, urzekająca, przenosząca w te rejony wrażliwości, w których niczym w uliczkach Alfamy warto się zagubić. Zagubić na tych kilka chwil, by zatracić się w odkrywaniu swoich uczuć, pragnień, siebie… Wyjątkowy nastrój tej ballady oprócz wspaniałego duetu wokalnego tworzy ponownie kwartet smyczkowy.
To co jest moim zdaniem niesamowitą zaletą albumu „Jasna”, to jego różnorodność! Jest to dla mnie miłym zaskoczeniem. A jeśli już tym mowa, to trzeba wspomnieć o czymś, co kompletnie powinno zostać docenione – mianowicie „zamykający” płytę – utwór Każdy z nas. Dlaczego? Przede wszystkim z powodu słów! Dają wiele do myślenia i mogę się w pełni pod nimi podpisać. Przyznam, że to jeden z najlepszych tekstów jakie ostatnio usłyszałem, a połączony w całość z muzyką działa w taki pozytywny sposób. Daje jakąś nadzieję, że może jednak będziemy potrafili chociaż chcieć… zacząć od siebie!
Ps. Wspominałem o tym, że zaskoczyła mnie różnorodność albumu. Ale nie tylko. Niezwykłym dla mnie był fakt, że słowa i muzykę do większości utworów są autorstwa Oli! To bardzo budujące! Młoda, zdolna, ambitna osoba, która tworzy coś, co jest wartościowe.
Album miał swoją premierę w lutym tego roku. To mnie cieszy, bo to kolejne doskonałe muzyczne odkrycie obok duetu Karaś&Rogucki, czy płyty Skull Echo – Julii Marcell nie wspominając o „Kundlu” Artura Rojka.
Zapraszam na fanpage Oli Jas:
https://www.facebook.com/olajasmusic/