Blog,  Moje wyprawy,  Szwecja

Co podoba mi się w Nynäshamn?

 

 Nynäshamn… Gdy słyszę tę nazwę to od razu mam mnóstwo pozytywnych skojarzeń. To małe, szwedzkie miasteczko portowe jest oddalone od Sztokholmu około godziny drogi pociągiem. Ilekroć bywałem w stolicy Szwecji, to zawsze starałem się wygospodarować przynajmniej jeden dzień na to, aby wybrać się do tego miejsca. Ma bowiem ono w sobie mnóstwo uroku. Krajobrazy, które można zobaczyć w Nynäshamn zapadają w pamięć i mimo, że miasteczko jest nieduże, to ma do zaoferowania wiele atrakcyjnych miejsc. Pierwszy raz udając się do Nynäshamn zaplanowałem podróż pociągiem podmiejskim Penteltåg. Trasa była wspaniała. Po drodze z okien pociągu widziałem przynajmniej dwa jeziora, które znajdują się blisko stacji, mijałem stadninę koni, a trasa bardzo często wiodła przez las. Pociąg dojechał tuż do portu, z którego odpływają między innymi promy na Gotlandię, do Polski i do Łotwy. Można trochę poczuć się tak jak wjeżdża się pociągiem do Świnoujścia 🙂 Postanowiłem wybrać się na plażę, która znajdowała się w gminie  Nynäshamn – do miejscowości Torö. Wsiadłem w autobus i świetną trasą, niezwykle krętą drogą przez las dojechałem autobusem na miejsce. Przez taki las 😉

leśna droga prowadząca do Stenstrand
Leśna droga prowadząca do Stenstrand

 

Pogoda była rewelacyjna, słońce świeciło, wiatr był dość mocny. Plaża Stenstrand, to ponoć jedno z kilku ulubionych miejsc surferów właśnie ze względu na panujące tu doskonałe warunki do uprawiania tej dyscypliny sportu. To na co zwróciłem uwagę, to zupełnie inny rodzaj plaży niż te, które są zazwyczaj w Polsce. Ta w Torö, była kamienista, ale te białe kamienie moim zdaniem dodawały jej uroku. Zresztą to co było interesujące, to fakt, iż na plaży mogłem zobaczyć pozostawioną małą „górę” kamienii czy ułożone na sobie kamienie – jeden na drugim. Dla mnie symbolizowały one taki spokój, harmonię tego miejsca i oczywiście stały się jednym z kilku motywów fotograficznych. W Strenstrand było tylko kilka osób. Widok był wspaniały: archipelagi, wysepka w oddali, samotnie płynąca żaglówka, mewy. Czyli to, co zawsze kojarzyło mi się ze Szwecją, z Bałtykiem.

Widok na Bałtyk na plaży w Stenstrand
Kamienista plaża w Stenstrand
Bałtyk rozświetlony promieniami słońca
Plaża w Toro Stenstrand
Kamienie na plaży w Toro Stenstrand
Taka niespodzianka na plaży w Toro Stenstrand

 

Osobiście uważam, że sporego uroku temu miejscu dodają również drzewa. Albo znajdują się one gdzieś samotnie na plaży stanowiąc jej ozdobę, albo w skupisku powodując, że ma się wrażenie jak gdyby było się gdzieś w jakimś afrykańskim państwie a nie w Szwecji – takie odnosiłem wrażenie.

Czy to naprawdę Szwecja?
Przepiękna plaża w Toro Stenstrand

 

Co ciekawe, z plaży w Toro Stenstrand udałem się na przystanek do miejscowości Herhamra. Jak się okazało, autobusy jeżdżą tą trasą bardzo rzadko. Wedle rozkładu mój do Nynäshamn miał być za 3 godziny więc postanowiłem spróbować złapać jakąś okazję, by dostać się do centrum miasta – czyli ponad 20 kilometrów. Miałem szczęście, bo okazję złapałem po kilkunastu minutach wędrówki. Zatrzymał się Szwed, który niedaleko z tego miejsca miał swój domek, do którego udawał się na weekend. Jak się okazało, jechał w ogóle do Sztokholmu więc nie musiałem już wracać do Nynäshamn tylko od razu wróciłem do stolicy Szwecji. Kiedy rozmawialiśmy i dowiedział się, że przyjechałem porobić kilka zdjęć, sympatyczny Szwed specjalnie zmienił trasę, abym zobaczył jeszcze kilka ciekawych miejsc po drodze, co było dla mnie bardzo miłym gestem. W ten oto sposób zakończyła się moja pierwsza przygoda z portowym miasteczkiem nieopodal Sztokholmu. Ale do Nynäshamn powracałem co jakiś czas. To w tym miejscu spędziłem czas z moją przyjaciółką Kasią, która na co dzień mieszka w Szwecji i która pokazała mi wiele fantastycznych miejsc za co przy tej okazji jeszcze raz serdecznie dziękuję. To tutaj udałem się także z przyjaciółmi Bartkiem i Jolą, a wspomniana wcześniej Kasia zabrała nas na piękną wyspę Öja do wsi Landsort, w której mieszka tylko ok. 30 Szwedów, a główną atrakcją jest latarnia morska. Nie ma tam żadnych sklepów, towar jest przywożony promem, dlatego też obiad jedliśmy w prywatnym domku u sympatycznego Szweda. Z okna był widok na Bałtyk. Coś pięknego! Jest to miejsce niezwykle czyste o czym świadczy fakt, że widzieliśmy nawet foki, które pływały w Bałtyku nieopodal wyspy. Do Nynäshamn zabrałem również mojego tatę, któremu spodobała się ta miejscowość. Mieliśmy nawet w planach udać się na spontaniczny jednodniowy rejs na Gotlandię, ale ostatecznie okazało się, że rejsu już nie było, i zabrakło nam jakiś 15 minut.

Bardzo blisko stacji kolejowej znajduje się ładny hotel Nynäs Havsbad. W zasadzie jest on zlokalizowany nad samym Bałtykiem. Miejsce to widziałem zimą.

Hotel Nynäs Havsbad

Charakterystycznym elementem dla Nynäshamn są drewniane domki, najczęściej czerwone. Muszę przyznać, że mam do nich słabość i zawsze lubię je fotografować. Jeśli ktoś zapytałby mnie z czym kojarzy mi się najbardziej Nynäshamn, to pewnie odpowiedziałbym, że właśnie z takim krajobrazem  – z domami, czasem  z małymi domkami na skałach nad Bałtykiem

Słonce rozświetla domy w Nynäshamn
Nynäs Rökeri – można tutaj zjeść bardzo dobrą rybę
taki widok po wyjściu ze stacji kolejowej
Taki widok po wyjściu ze stacji kolejowej

Podoba mi się również skromna przystań, która znajduje się tuż przy dworcu kolejowym. Jest ona dosyć różnorodna.

Po dłuższym spacerze można usiąść i cieszyć się ładnym widokiem
Pochmurne niebo nad Nynäshamn

Prom Baltivia płynący z Gdańska

 

Przedstawiłem tylko niektóre aspekty uroczego miasteczka oddalonego od 60 km od Sztokholmu. Wspaniale że od stolicy Szwecji dzieli je tylko godzina drogi. Gdybym pracował w Sztokholmie, to pewnie chciałbym zamieszkać właśnie w Nynäshamn. Jest tu wszystko co daje wytchnienie. Spokój, natura na wyciągnięcie ręki, piękne krajobrazy, Bałtyk…A kilka kilometrów od centrum miasteczka można udać się pieszo, rowerem czy samochodem trasą wzdłuż Bałtyku. Pnie się ona w górę i dzięki temu możemy zobaczyć morze z wysokości. Podziwiać „rozrzucone” wkoło wysepki, obserwować piękny zachód słońca…

Lubię spoglądać w dal Bałtyku. Fot. Katarzyna Kling

 

 

Loading

Komentuj

2 komentarze

  • Marta

    W Nynäs rökeri nie tylko można zjeść dobrą rybę- najwspanialszym przysmakiem są wędzone krewetki, które jeszcze 2 lata temu były podawane tylko w tej knajpie, teraz można je kupić od czasu do czasu w sthm ale nigdzie nie smakują tak wyśmienicie jak w Nynäs

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *