
Zagubić się w Alfamie…
Dzisiejszy wpis poświęcę (moim zdaniem najciekawszej) i najstarszej dzielnicy Lizbony – Alfamie. Aby wprowadzić Was w klimat tego miejsca, posłużę się fragmentem z książki, którą przeczytałem po moim powrocie z Portugalii – „Lizboba. Muzyka moich ulic” – Marcina Kydryńskiego:
„Dobrze jest mieszkać w Alfamie. Wysoko, żeby widzieć rzekę, w tym decydującym momencie, kiedy cała nabrzmiewa, puchnie, by za chwilę wpłynąć do Atlantyku, parę kilometrów dalej, w okolicach Cascais. To miasteczko, gdzie spotykają się wielkie wody wygląda jak wystawny tort na dziesiąte urodziny rozpieszczonej dziewczynki. Ciekawie jest mieszkać w Alfamie, bo nigdzie indziej zwykły spacer wokół domu nie może nagle zamienić się w baśń, film, w pejzaż ze starych pocztówek. Alfama jest najstarszą dzielnicą Lizbony. W czasach, kiedy w górującym nad miastem zamku rządzili światli Maurowie, te kręte, strome ulice, te asymetryczne placyki, te wielobarwne domy o pojedynczej urodzie stanowiły właściwie całe miasto. Nie było wiele więcej. Trudno zrozumieć popularną tu metaforę, która nazywa Alfamę „domem bez okien”. Spływająca białym kamieniem w nurt Tagu, Alfama wydaje się być jednym wielkim oknem. O świcie jest witrażem, w którym wschodzące słońce tworzy codziennie inne obrazy. Alfama cheira a saudade – śpiewa Mariza, najsłynniejsza dziś artystka Portugalii. Alfama pachnie tęsknotą. To już prędzej. Historia zdaje się to potwierdzać, że nawet jeśli żyje się w raju, to wiecznie człowiekowi czegoś brak. Chciałby więcej, inaczej, dalej, głębiej, jakkolwiek, byle nie tkwić w miejscu. W słoneczne popołudnia wzrok sięga daleko. Nie przypadkiem Henryk Żeglarz, Vasco da Gama, Magellan, dziesiątki innych – wypływali właśnie stąd. Gnała ich niejasna tęsknota za życiem, które zawsze jest gdzie indziej”
A teraz zapraszam do obejrzenia moich zdjęć, które wykonałem w Alfamie. Na początek kilka fotografii z Miradouro das Portas do Sol – czyli wspaniałego punktu widokowego na tę dzielnicę Lizbony.
Bardzo często na Miradouro das Portas do Sol można spotkać wielu muzyków. W cytowanej książce czytałem o muzyku Wilfredo, który jest niemalże ikoną tego miejsca. Zresztą z bardzo ciekawą historią życia. Niestety nie udało mi się spotkać tego starszego pana, ale poznałem m.in. Brazylijczyka Leonardo, który także grał na gitarze.
Charakterystycznym „obrazem” dla Alfamy jest wiszące pranie. Zresztą prawdą jest, że wędrując z rana krętymi uliczkami można być narażonym na oblanie wodą 😉 Taką sytuację miałem, kiedy starsza pani wylewała z balkonu miskę wodę nie zauważając mnie. Na szczęście „pokropiło” bardzo delikatnie bo stałem bardziej z boku 🙂
To właśnie Alfama jest największą atrakcją turystyczną na trasie słynnego tramwaju nr 28.
To co można zrobić najlepszego w tym miejscu, to po prostu zgubić się. Iść przed siebie, wędrować wąskimi uliczkami, odnajdywać ciekawe miejsca, słyszeć pieśni fado, zobaczyć nagle rzekę Tag z jakiegoś ładnego wzniesienia lub przepływający prom pasażerski.
A Wam jak się podoba Alfama? Lubicie takie miejsca?
Poniżej wideo przestawiające miejsce, któremu poświęciłem mój dzisiejszy wpis. Polecam obejrzeć w wolnym czasie 🙂

